Strona Główna>>>

Odbyte spotkania

Sezon 2004/2005 - runda jesienna

"Astra" Leśniowice - seniorzy


Data spotkania: 22 sierpnia 2004 r.

  "Astra" Leśniowice

  "Unia" Rejowiec

 

1:3

(1:2)

 

Bramki

Lipiak-1 (30 min.)

 

Skład

A. Pilipczuk (Mielniczuk 60),

Pieczykolan,

K. Zduńczuk,

Szwarc,

Masiuk,

Kormański (P.Pilipczuk 75),

Domański (G.Skubisz 85),

Pieńkowski,

Kędziora,

Lipiak,

Mazurek (Gnida 55).

 

Mecz z „Unią” przebiegał w bardzo trudnych warunkach, przy nieustannie padającym rzęsistym deszczu i przypominał raczej piłkę wodną niż nożną. Szybciej do tych trudnych warunków przystosowali się zawodnicy gości, którzy już w 15 min. po błędach naszego bramkarza prowadzili 2:0. Po drugiej strzelonej bramce „Unia” oddała inicjatywę i gdyby nasza drużyna wykorzystała przynajmniej połowę stworzonych sytuacji to z pewnością nie przegrałaby tego meczu. Udało nam się strzelić jednak tylko bramkę kontaktową za sprawą Lipiaka w 30 min. Niestety drużyna „Astry” dalej raziła nieskutecznością. Natomiast najlepszy zawodnik „Unii” Gwardiak udowodnił że również młody bramkarz „Astry” popełnia błędy i w 70 min. straciliśmy trzecią bramkę. Ten gol podciął skrzydła naszej drużynie, straciliśmy 3 punkty i zawodnika Daniel Kormańskiego, który w 75 min. uległ groźnej kontuzji stawu skokowego.


Data spotkania: 29 sierpnia 2004 r.

  "Astra" Leśniowice

  "Frassatti" Fajsławice

 

1:3

(1:1)

 

Bramki

Lipiak-1 (20')

 

Skład

Mielniczuk (A.Pilipczuk 85),

Lipiak,

Masiuk,

Kędziora,

Mazurek (Ciechan 80),

Szwarc,

Zduńczuk,

Domański,

Pieńkowski,

G. Skubisz.

 

 

„Frassati”- spadkowicz z V ligi miała być drużyną silną i „rządzącą” w VI lidze. Zawodnicy „Astry” wyszli więc na mecz z tą drużyna z lekkimi obawami. Okazało się, że nie taki diabeł straszny i nieporadności pod bramką w czystych sytuacjach strzeleckich zawdzięczamy to że zeszliśmy z boiska z „zerowym” kontem. Już w pierwszych 20 minutach mieliśmy pięć wybornych okazji, z których jedną po rykoszecie od obrońcy wykorzystał Lipiak. Mecz toczył się dalej z lekką przewagą naszej drużyny jednak bramkę zdobył przeciwnik po dziecinnym błędzie bramkarza, który wypuścił niemożliwą do wpuszczenia piłkę. Chociaż dalej atakowaliśmy to już nie z takim animuszem. W drugiej połowie mecz był wyrównany. Obie drużyny stwarzały sytuacje i wynik był sprawą otwartą. W 80 min. za zmęczonego Mazurka wszedł Ciechan. Nie była to dobra zmiana. Młody zawodnik nie sprostał postawionym przed nim zadaniom i dwa razy przepuścił swoją stroną pomocnika, który dograł piłkę do napastników a ci z najbliższej odległości wepchnęli piłkę do siatki, pozbawiając nas szans na choćby jeden punkt. 


Data spotkania: 1 września 2004 r.

  "Znicz" Siennica Różana

  "Astra" Leśniowice

 

7:1

(3:1)

 
 

Mielniczuk,

Pieczykolan,

Lipiak,

Masiuk,

Kędziora,

Mazurek,

Szwarc,

K. Zduńczuk,

Domański,

Pieńkowski,

Gnida.

Bramki

 

Gnida-1 (17)

Mecz „Astry” ze „Zniczem” był najsłabszym występem naszych zawodników z trzech dotychczas rozegranych. Na początku spotkanie nie zapowiadało klęski. W pierwszych 20 min. byliśmy zespołem zdecydowanie lepszym we wszystkich elementach piłkarskiego rzemiosła. Tylko dobrej postawie bramkarza „Znicz” zawdzięcza fakt, że w tym fragmencie przegrywał 1:0 po pięknym uderzeniu Gnidy, który z 20 metrów przelobował bramkarza gospodarzy. Mecz trwa jednak 90 min. a nie 20 i o tym nasi zawodnicy jakby zapomnieli. Po dwóch tzw. „szmatach” wpuszczonych przez młodego bramkarza „Mielniczuka”, naszym zawodnikom odeszła ochota do gry i na boisku dominowała zdecydowanie drużyna „Znicza”. Zamiast grać nasi zawodnicy „marnowali” energię na niepotrzebne dyskusje skutkiem czego stracili pięć kolejnych bramek.


Data spotkania: 9 września 2005 r.

  "Astra" Leśniowice

  "Vojsławia" Wojsławice

 

1:2

(0:2)

 

Mielniczuk,

Pieczykolan,

Lipiak,

Masiuk,

Kędziora,

Mazurek,

Szwarc,

K. Zduńczuk,

Domański,

Pieńkowski,

Gnida.

 

Bramki

Gnida-1 (22)

 

Dwie bramki strzelone przez „Vojsławię” w pierwszych 7 minutach ustawiły mecz. Zawodnicy „Astry” wyszli na boisko bardzo skoncentrowani chcąc swoją dobrą grą udowodnić, że wysoka porażka ze „Zniczem” była wypadkiem przy pracy. Jednak gdy się bardzo chce to często przynosi to odwrotny skutek. Nerwowe poczynania na boisku przyniosły efekt w postaci dwóch straconych bramek. Po 10 min. meczu gra została uporządkowana i kiedy w 22 min. Gnida po odbiciu piłki od obrońcy zdobył bramkę kontaktową wydawało się, że stać nasza drużynę w tym meczu przynajmniej na remis. Niestety złe sędziowanie przez sędziego Palonkę, który zupełnie nie panował nad tym co dzieje się na boisku i brak skuteczności (dwie zmarnowane sytuację sam na sam w ostatnich minutach meczu) przyczyniły się do tego, że drużynie „Vojsławi” udało się dowieżć korzystny wynik do konca a my kolejny raz zeszliśmy z boiska pokonani.


Data spotkania: 12 września 2004 r.

  "Leszkopol" Bezek

  "Astra" Leśniowice

 

3:0

(1:0)

 
 

A. Pilipczuk,

Pieńkowski (Prucnal 55),

Masiuk,

Szwarc,

Pieczykolan,

Mazurek,

Skrzypa (Domański 59),

K. Zduńczuk,

P. Pilipczuk,

Lipiak,

Kędziora (Ciechan 65).

 

Mecz „Leszkopolu” z „Astrą” nie był porywającym widowiskiem. Była to twarda walka o ligowe punkty. Na początku żaden z zespołów nie umiał sobie wypracować zdecydowanej przewagi. I jedni i drudzy przeprowadzali akcje ale nic z nich nie wynikało. Najlepszą sytuację w naszej drużynie zmarnował Kędziora. Pod koniec pierwszej połowy w zamieszaniu podbramkowym najwyżej do piłki wyskoczył syn trenera „Leszkopolu” Rusinek i strzelił nam głową pierwszą bramkę. Kiedy w drugiej połowie Michał Kędziora po nieprecyzyjnym wybiciu głową zupełnie zaskoczył Pilipczuka, który nawet nie zareagował trudno było myśleć o dobrym wyniku. Po straceniu drugiej bramki nie można odmówić zawodnikom „Astry” walki. Biegali po całym boisku, jednak z akcji tworzonych przez nasz zespół nic nie wynikało. Trzecia bramka dla „Leszkopolu” była wynikiem zmęczenia naszej drużyny a na ławce po wpuszczeniu Prucnala został tylko Ciechan. Wynik 3:0 nie odzwierciedla przebiegu wydarzeń na boisku ale taki poszedł w świat a „Astra” przegrała kolejny mecz.


Data spotkania: 19 września 2004 r.

    "Astra" Leśniowice

"Victoria" Żmudź

 

3:0

(2:0)

 

A. Pilipczuk,

Kędziora,

Pieczykolan,

Skrzypa,

Zduńczuk,

Lipiak,

Weńczuk,

Mazurek (G. Skubisz 80),

Domański (Gnida 55),

Smalej,

Masiuk.

 
 

Bramki

K.Zduńczuk-1 (18)

Lipiak-1 (25)

Kędziora-1 (57)

 

 

Na mecz z „Victorią” zawodnicy wyszli bardzo silnie umotywowani, z wiarą na zdobyci pierwszych punktów w sezonie. Efekt tej motywacji widoczny był od pierwszych minut, w których nasza drużyna uzyskała znaczną przewagę optyczna. Dużo gorzej było ze skutecznością. Już w pierwszych 5 min. doskonałe sytuacje zmarnowali K.Zduńczuk i Domański. W końcu jednak piłka znalazła drogę do siatki. Po strzale K.Zduńczuka i rykoszecie od jednego z obrońców. 1:0 dla „Astry”. Nasza drużyna uzyskała jeszcze większą przewagę i marnowała jeszcze lepsze okazje. Tym razem swoich szans nie wykorzystali Mazurek i ponownie Domański. W 25 min. w niegroźnie wyglądającej sytuacji Lipiak z prawie zerowego kąta strzelił obok zupełnie zaskoczoneg0 bramkarza i było 2-0. tym razem nasi zawodnicy biorąc naukę z poprzednich spotkań kontrolowali grę i grali rozsądnie szanując siły. Druga połowa toczyła się przy lekkiej przewadze „Astry”. Na 3:0 podwyższył Kędziora z rzutu wolnego po zagraniu Skrzypy. Nasze zwycięstwo ani przez moment nie było zagrożone i zdobyliśmy pierwsze punkty w sezonie.


Data spotkania: 26 września 2004 r.

  "Agros" Suchawa

  "Astra" Leśniowice

 

4:2

(2:1)

 

 

A. Pilipczuk (Kormański 55),

Kędziora,

Pieczykolan (Prucnal 55),

Masiuk,

Pieńkowski,

Domański (Ciechan 83),

Skrzypa,

K. Zduńczuk,

Mazurek,

Lipiak,

G. Skubisz (Weńczuk 46).

 

Bramki

 

K. Zduńczuk-1

Lipiak-1

 

Kiedy w 13 min. po brutalnym „potraktowaniu” G. Skubisza (który z konieczności grał w ataku) przez bramkarza gospodarzy. Sędzia pokazał mu czerwoną kartkę, z drużyną „Astry” stało się coś dziwnego. Atakujący do tej pory z dużym animuszem bramkę „Agrosu” nasi zawodnicy nagle „stanęli”. Wyglądało to tak jakby sędzia usunął naszego zawodnika a nie drużyny przeciwnej. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Już minutę później straciliśmy pierwszą bramkę. W drużynie przeciwnej usunięcie zawodnika wyzwoliło dodatkową agresję, której nasi zawodnicy przez moment nie umieli się przeciwstawić. Po stracie bramki i reprymendzie trenera zawodnicy „Astry” wzięli się w garść i zaczęli atakować na nowo. Efektem tego była bramka strzelona głową przez najniższego na boisku K.Zduńczuka. bramka ta była efektem zdecydowanej przewagi naszej drużyny. Sytuację mieli Domański, Skubisz i K. Zduńczuk ale ani szczęście, ani niemoc strzelecka naszych zawodników nie dały się przełamać. W kolejnym meczu nasza drużyna atakuje i traci bramki, w myśl przysłowia „że kto nie strzela ten traci”. Tak stało się i tym razem. Jedna z nielicznych kontr drużyny „Agrosu” zakończyła się bramką. Naszym chłopakom puściły nerwy, zaczęły się kłótnie i brzydka część meczu. Wiadomo było, że kto pierwszy strzeli teraz bramkę ten wygra mecz. Strzelili ją niestety gospodarze po problematycznym rzucie karnym, którego nie udało się niestety obronić Kormańskiemu, który z konieczności sam nie w pełni zdrowy zmienił kontuzjowanego Pilipczuka. Na odrabianie strat atakujący przez cały mecz zawodnicy „Astry” nie mieli już sił. Przeprowadzone zmiany też niewiele wniosły, chociaż tuż po wejściu na boisko drużynę do walki próbował jeszcze poderwać Prucnal. Każdej z drużyn udało się jeszcze strzelić po jednym golu. Nam za sprawą Lipiaka, przeciwnikom po uderzeniu Konczala. Nie udało się więc poprawić bilansu punktowego „na ciężkim” boisku w Suchawie.


Data spotkania: 10 października 2004 r.

  "Sawena" Sawin

  "Astra" Leśniowice

 

3:1

(1:0)

 
 

A. Pilipczuk,

Masiuk,

Pieczykolan,

Mazurek,

Kędziora,

Lipiak,

Domański,

Kormański (Smalej 67),

Pieńkowski (Ciechan 83),

Szwarc,

G. Skubisz.

 

Bramki

 

Lipiak-1 (85)

 

W pierwszych 30 min. mecz miał bardzo wyrównany przebieg. Nasi zawodnicy częściej gościli na połowie rywala, natomiast „Sawena” wyprowadzała groźne kontry. Wydawało się, że której drużynie szybciej uda się strzelić bramkę ta wygra mecz. Tak też się stało. Przy pierwszym wybijanym przez „Sawenę” rzucie rożnym Kędziora tak niefortunnie wybijał piłkę głową, że wpadła ona do własnej siatki. Po zmianie stron bardzo aktywnym zawodnikiem w naszej drużynie był Lipiak, który biegał po całym boisku chcąc zmienić losy meczu. Nie miał jednak wsparcia skrzydeł, bo i Mazurek i Domanski grali tego dnia słaby mecz. Przy absencji z niewiadomych powodów Skrzypy nie było komu dogrywać Piotrkowi Lipiakowi piłek do stwarzania sytuacji podbramkowych, a te nawet jak były to nie mogliśmy ich wykorzystać. Po kontrze w 55 min. straciliśmy drugą bramkę i było po meczu. Smalej, który wszedł w 67 min. wniósł sporo ożywienia. Nie miał jednak wsparcia, bo Kormański który grał w środku pola musiał zejść ze względu na kontuzję. W 70 min. miała miejsce dziwna sytuacja. Sędzia boczny sygnalizował pozycję spaloną naszego zawodnika ale sędzia główny puścił grę ponieważ spalonego nie było, kiedy nasz zawodnik wychodził na czystą pozycję jeden z zawodników gospodarzy złapał piłkę w ręce z sędzia zamiast pokazać mu czerwoną kartkę odgwizdał spalonego. Nasi zawodnicy stanęli zdezorientowani, natomiast przeciwnicy wybili piłkę i strzelili nam przy naszej biernej postawie trzecią bramkę, którą sędzia jak gdyby nigdy nic uznał. Ta dziwna sytuacja pobudziła ducha bojowego Astry. Nasza drużyna ruszyła do zdecydowanych ataków, ale z trzech dogodnych sytuacji, które udało się nam się wypracować wykorzystaliśmy tylko jedną po strzale Lipiaka, do którego dograł Smalej. Po meczu sędzia nie potrafił wyjaśnić dlaczego tak się zachował tłumacząc, że nie widział podniesionej chorągiewki, chociaż stał trzy metry od sędziego bocznego patrzył na niego i kazał grać dalej.


Data spotkania: 17 października 2004 r.

  "Brat Cukrownik" Siennica

  "Astra" Leśniowice

 

6:1

(2:0)

 

 

A. Pilipczuk (Mielniczuk 87),

Kędziora,

Pieńkowski,

Skrzypa,

Lipiak,

Kormański,

P.Pilipczuk (Zieliński 80),

Stankowski,

Gnida,

Smalej,

Weńczuk (D. Barżał 83).

 

Bramki

 

Gnida-1 (55)

 

Siennica Nadolna przywitała nas pełnym profesjonalizmem. W rażenie robiło i świetnie przygotowane boisku ze skoszoną trawą i idealna wyrównana powierzchnia i sztab szkoleniowy w sile pięciu osób i na koniec drużyna wzmocniona zawodnikami „Startu” Krasnystaw. Nasz zespół osłabiony brakiem pięciu podstawowych zawodników (Zduńczuk, Mazurek – wyjazd, Pieczykolan – kartki, Masiuk, Skubisz – grypa) niewiele mógł im przeciwstawić. I chociaż nasi zawodnicy głównie za sprawą Kormańskiego, Pieńkowskiego, Smaleja i Gnidy robili co mogli nie udało się uniknąć dwóch straconych bramek w pierwszej połowie. Mobilizacja w przerwie pomogła na tyle, że udało się nam zdobyć bramkę kontaktową za sprawą Radka Gnidy. Trener „Brata” zareagował bardzo szybko wprowadzając na murawę czterech nowych zawodników. Trener „Astry” takich możliwości nie miał, dlatego szybko uwidoczniła się ponownie przewaga „Brata”. Juniorzy wprowadzeni w ostatnich minutach za kontuzjowanego P.Piliczuka i zmęczonego Weńczuka niewiele wnieśli do gry bo byli zmęczeni po swoim meczu. Dlatego „Brat:” strzelił nam jeszcze szybkie cztery bramki i wygrał pewnie 6:1.


Data spotkania: 24 października 2004 r.

  "Astra" Leśniowice

  "Sokół" Dubienka

 

1:2

(1:2)

 

A. Pilipczuk,

Skrzypa (Prucnal 70),

Lipiak,

Masiuk,

Pieczykolan,

Domański,

Kormański,

P. Pilipczuk,

G. Skubisz (Ciechan 85),

Szwarc,

Smalej.

 

Bramki

 Lipiak-1 (18)

 

 

Wszyscy w Leśniowicach i kibice i trener i zawodnicy w meczu z ostatnią drużyną w tabeli spodziewali się pewnych trzech punktów. Wygrany w okresie przygotowawczym sparing z tą drużyna 8:0 dawał prawo do przypuszczenia że to my jesteśmy zdecydowanym faworytem tego meczu. I rzeczywiście pierwszych 15 min. tego meczu wskazywało, że strzelenie bramki jest tylko kwestią czasu. Jednak dwie minuty później błąd P. Pieczykolana przyniósł niespodziewanie prowadzeni gościom. Jednak dalej nikt nie wątpił, że wygrywamy ten mecz, tym bardziej że szybko bo już w 18 min. po strzale Lipiaka z 25 metrów nastąpiło wyrównanie. „Astra” dalej przeważała, na polu karnym „Sokoła” ciągle się „gotowało” ale bramka była zaczarowana. W 34 min. przypadkowo odbitą piłkę przejął przed polem karnym napastnik gości i strzelił obok bezradnie interweniującego A. Pilipczuka i było 1:2. Nierealne stawało się możliwe. Cała druga połowa to nieustanne ataki „Astry”. Czystych sytuacji bramkowych nasza drużyna miała 15, dwa razy sędzia nie podyktował ewidentnych rzutów karnych, pomimo że były sygnalizowane przez sędzinę boczną. W końcu w końcówce meczu po problematycznym tym razem faulu na Tomku Domańskim sędzia pokazał jedenastkę dla naszej drużyny. Komu trener, który wychodził już z siebie miał nakazać strzelać karnego jak nie P. Lipiakowi najlepszemu strzelcowi drużyny. Ten jednak nie wytrzymał presji: kopnął lekko i mało precyzyjnie i bramkarz intuicyjnie w sobie tylko widomy sposób wybił piłkę. Do końca meczu pozostało kilka minut a bramkarz „Sokoła” wybijał jeszcze piłkę po strzałach Smaleja, P. Pilipczuka i Lipiaka a bramka nie padła. Zdenerwowani i zmęczeni zawodnicy „Astry” pozwolili w końcówce meczu przeprowadzić gościom jeszcze jedna groźną kontrę ale na szczęście napastnik gości fatalnie przestrzelił. Później zawodnicy z Dubienki wybijali piłkę gdzie się da jak najdalej od własnej bramki i ku ich wielkiej radości sędzia gwizdną po raz ostatni. Tym sposobem nasi zawodnicy przejęli „czerwoną latarnię”.


Data spotkania: 30 października 2004 r.

  "Tatran" Kraśniczyn

"Astra" Leśniowice

 

7:2

(2:1)

 
 

Mielniczuk (A.Pilipczuk 46),

Szwarc,

Pieczykolan,

Lipiak,

Gnida,

Kędziora,

Smalej (Prucnal 77),

G. Skubisz,

P. Pilipczuk,

Domański,

Skrzypa (Pieńkowski 46).

 

Bramki

 

Pieczykolan-1 (21),

Lipiak-1 (80).

 

Gdy gra się tylko jedną połowę nie wygrywa się meczu – powiedział po spotkaniu w Kraśniczynie trener „Tatrana” Mirosław Berbeć o zespole „Astry”. I miał rację. Drużyna z Leśniowice grała dobrze, ale tylko pierwszą połowę. Podobnie jak w meczu ze „Zniczem” to my pierwsi zdobyliśmy bramkę i byliśmy stroną przeważającą, ale nasi zawodnicy razili nieskutecznością. Cóż z tego że bramka Pieczykolana była godna telewizyjnej kamery, kiedy po rzucie wolnym z około 35 metrów piłka odbiła się od dwóch słupków i wpadła do siatki, była to jedyna bramka strzelona przez nasz zespół w pierwszej połowie. Zespół z Kraśniczyna zdobył dwie bramki. Co gorsza drugą bramkę stracili nasi zawodnicy w 44 min. a gol do szatni zawsze deprymuje. W drugiej połowie trener dokonał zmian, za przejawiającego większe chęci do dyskusji niż do gry Skrzypę wszedł Pieńkowski, bo ukarany zółtą kartką Skrzypa dalej miał coś do powiedzenia sędziom i w każdej chwili mógł osłabić zespół. Za poobijanego Mielniczuka wszedł A.Pilipczuk. Niestety zmiany nie okazały się zbyt dobre. Skrzydła tego dnia grały fatalnie a Pinkowicz który na co dzień nie gra w pomocy też nie radził sobie najlepiej. Mimo to były szanse na wyrównanie. Kiedy to jednak zamiast naszej drużyny bramkę strzelił przeciwnik nasi zawodnicy stracili ochotę do gry i kolejne dwie bramki. Nadzieje na dobry wynik przedłużył jeszcze Lipiak, który w 80 min. dobił strzał Pieczykolana po rzucie wolnym. Było to jednak wszystko, na co tego dnia stać było naszą drużynę. Przeciwnik w ostatnich strzelił nam jeszcze dwa gole przy słabej postawie bramkarza A.Pilipczuka, który nie grał w ogóle na przedpolu.


Data spotkania: 7 listopada 2004 r.

  "Astra" Leśniowice

  "UKS" Brzeźno

 

2:1

(0:0)

 

Pilipczuk,

G. Skubisz,

Pieczykolan,

P. Pilipczuk (Prucnal 80),

Masiuk,

Domański (Pieńkowski 46),

Kędziora,

Rykała,

Gnida,

Lipiak,

Kormański.

 

 

Bramki

 Kędziora-2

 

 

Przebudzenie Kędziory uratowało 3 punkty dla Leśniowic. Tak można w skrócie określić to, co działo się na boisku. Zawodnik ten, który rundy jesiennej nie może zaliczyć do udanych podobnie jak większość drużyny w końcu zagrał dobry mecz. Ustawiony na środku pomocy miał wchodzić z głębi pola jako „fałszywy” napastnik i kończyć akcje swojego zespołu. Taktyka ta sprawdziła się w drugiej połowie. Michał strzelił dwie piękne bramki a jeszcze dwie sytuacje „pachniały” bramkami. Nasza drużyna straciła bramkę po nieporozumieniu w liniach obrony między Pieczykolanem, G.Skubiszem i A.Pilipczukiem. poza tą „wpadką” obrona „Astry” grała bezbłędnie a na wyróżnienie zasługuje nowo zgłoszony Rykała. Gdyby napastnikom udało się wykorzystać wszystkie sytuację wynik mógł być dużo wyższy. Cieszą jednak 3 punkty.


Do Góry

Strona Główna>>>